niedziela, 16 marca 2014

4.

Nadzieja bierze mnie w ramiona i trzyma w swoich objęciach, ociera mi łzy i mówi, że dziś, jutro, za dwa dni wszystko będzie dobrze, a ja jestem na tyle szalona,  że ośmielam się w to wierzyć.

Po przeczytaniu tego tekstu, wpatrywałam się z powagą w telefon. Zacisnęłam zęby i przełknęłam ślinę. Pewnie.. to pewnie jakiś zbieg okoliczności. Jakiemuś bachorowi się nudzi i piszę takie rzeczy. A to wideo mógł przecierz każdy nagrać jeśli bym go o to poprosiła, prawda? Tak. Po prostu dramatyzuję. To być może stres czy coś. Tak, z pewnością. Wymyślam, po prostu.. Dramatyzuję. To tylko przemęczenie.
Odłożyłam Telefon na komodę, i zanurzyłam się w ciepłej wodzie.



Po około 15 minutach, postanowiłam wyjść już z chłodnej wody. Wstałam i otarłam się miękkim ręcznikiem. Spojrzałam w lustro i mimowolnie się usmiechnęłam. Odgarnęłam włosy do tyłu a ręcznik zawiązałam jakby w sukienkę i poszłam do pokoju.
Z szafy wyjełam świeżą bieliznę oraz luźną koszule. Szybko się przebrałam ponownie idąc do toalety.
Rozczesałam swoje długie i mokre włosy oraz umyłam zęby. Przeglądałam się jeszcze w lustrze, rozmyślając nad treścią tej wiadomości.. Bo przecierz z kim ja niby, nie powinnam była się spotykać? Zresztą.. to był pewnie tylko żart, a ja biorę to na poważnie. ..Zaczynam się stawać wrażliwą osobą. A tego nie chcemy. Osobiście uważam że osoba bez uczuć tak zwana 'suka społeczeństwa' ma łatwiejsze życie niż inni. Bo w końcu jako właśnie taka 'suka', każda znajomość to nic nie warte słowa. Każda osoba która mnie opuści, zrani.. Nic a nic mnie to nie zaboli. Dlaczego? Bo się w to wszystko nie angażuję. Mam w dupie co ktoś o mnie myśli.  Pfft.. Po za tym, dużo łatwiej mieć na wszystko wyjebane niż przejmować się tym czy zdąrze na autobus czy nie. Pokręciłam głową, i ruszyłam w stronę łóżka. Marzę o tym by się w końcu porządnie wyspać! 

*^*
Z punktu widzenia Niny


Ubrałam ciepłe kapcie i wstałam na równe nogi. Dzisiaj byłam w niezmiernie dobrym humorze. Od dłuższego czasu, nie czułam się tak świetnie. Poszłam do łazienki się odświeżyć.
Ubrałam się w wygodny strój, i poszłam do kuchni po szklankę zimnej wody z cytryną. Pogoda byłą dzisiaj wręcz wspaniała. Kiedy znalazłam się w kuchni, wziełam dodatkowo nieplanowanego rogala i wyszłam na ogód, gdyż nikogo i tak nie było. Wszyscy jeszcze spali. Tak, sądzę.
Usiadłam na huśtawcę, a promienie słoneczne padały na moją twarz. Zdecydowanie jest już lato. Lato jest wspaniałą porą roku. Ziepło, słonecznie, dźwięk śpiewających ptaków.. Tak, to moja ulubiona pora roku. Wygrzewając się w słońcu, dostałam sms'a.

od: Stefan
Cześć piękna! Jak ci mija poranek? Bardzo się nudzisz bez mojej osoby..? Przepraszam. Ale obiecuję że jak się spotkamy to, to wynagrodzę! Trzymaj się młoda i się szykuj! 
Stefan xoxo

Pokręciłam głową z niedowierzeniem i się uśmiechnęłam. Dzisiejszy dzień wydaję się być jednym z lepszych dni w ciągu tego miesiąca. Mimowolnie zerknęłam na zegarek w telefonie '10.06', przesiedziałam tutaj chyba dobre półtorej godziny, wszyscy już pewnie powstawali..

Kiedy znalazłam się w jadalni, Jer i Sam zaciekle o czymś dyskutowali.. Chyba chodziło o piosenkę, aczkolwiek nie przysłuchiwałam się im za bardzo. Za to Kath nie raczyła się pojawić. Chociarz nie zdziwiłabym się gdyby moja siostra nadal spała.. Wzruszyłam ramionami, i nalałam sobię do szklanki zimnego mleka.
-Nina, nie jesz? - zapytał Jeremmy.
-Nie mam jakoś apetytu.. - odpowiedziałam obojetnie. Jeremmy kiwnął głową na zrozumienie. Uśmiechnęłam się, i dopiłam swoje mleko do końca.
Usłyszałam dźwięk sms'a, aczkolwiek dźwięk nie pochodził z mojego telefonu. Sam spojrzała na wyświetlacz swojego Smartphona, a jej mina po przeczytaniu wiadomości automatycznie zrzędła.



- Co się jest? - zadał pytanie Jer.
- Moja matka, przyjeżdża po jutrze. A miała przyjechać za tydzień..
- Sam, czemu ty się jej aż tak czepiasz? - zapytałam lekko podirytowana. Może nie powinnam oceniać zachowania Sam, ale niestety ona sama tego nie zauważy. I raczej nigdy nie dowie się, jak to jest stracić obojga rodziców. Nikomu tego nie życzę. Ten cholerny ból i wspomnienia związane z nimi...
- Nie znasz jej. Kocham ją, wiadomo jest moją matką.. Ale jej zasady, są nieco przesadzone oraz nie ludzkie. Możesz myśleć że jestem rozkaprysioną małolatą, aczkolwiek nie masz pojęcia jaka ona jest. - Sam i tak nie zrozumie moich odczuć, oraz uczuć.. więc dalsza konfersacja na ten temat nie ma sensu.
- Być może. -dodałam, po czym wstałam z krzesła i ruszyłam w stronę swojego pokoju.

Przejżałam się w lustrze i kiwnęłam głową z niedowierzeniem. Muszę się pomalować i jakoś porządniej ubrać!
Usiadłam na krzesełku, przy moim 'barze' z kosmetykami. Sam jest kochana, ona urządziła tak mój pokój. Zresztą ten cały dom jest cudowny.
Nałozyłam, naa twarz perłowy podkład, zaraz po tym puder na policzki. I całą resztę. Przejechałam błyszczykiem po wargach. Spojrzałam w lusterko i się uśmięchnełam. Idealnie!
Ruszyłam w stronę szafy szukając jakiś stosownych ubrań. Zaraz.. czy to ma być randka czy przyjacielskie spotkanie? Ubiorę się tak jak zazwyczaj. Sukienka na moim ciele to rzadkość, więc odmówię sobię tej przyjemności. Choć szczerze mówiąc lubię sukienki. Aczkolwiek dziś z niej zrezygnuję. Ubrałam czarne rurki, zwykły T-shirt, narzuciłam na niego sweter, a na stopy założyłam zwyczjne botki.
Przejrzałam sięw lustrze, od góry do dołu i stwierdziłam że wyglądam dobrze. Nie jestem jedną z tych dziewczyn które codziennie spędzają 2 godziny by dobrze wyglądać. Chcę się dobrze czuć jako ja sama, dlatego dbam o siebie. Ale nie przesadzam z tym jak niektórzy. 
Rozejrzałam się po pokoju, i doszłam do wniosku że powinnam posprzątać. Więc się za to zabrałam.


    Z punktu widzenia Katherine

Łzy spływały po moich policzkach, a w ręce trzymałam małą karteczkę a w niej wiadomość
' Na przyszłość nie zapomnij zasłonić okna. To był cudowny Striptiz skarbie/ Buziaczki - X X. '
Od dłuższego czasu je dostaję. Na początku miałam z tego ubaw. Później myślałam że się komuś nudzi, i do mnie pisze jakieś liściki czy SmS'y. Ale ta osoba wiedziała o mnie wszystko. Wszystkie sekrety, a nawet to jaką bielizne mam na sobie. Byłam.. Przynajmniej czułam się jak w puapce. Ogromny labiryt, którego nigdy wcześniej nie widziałam, a ta osoba w nim mieszkała. To było straszne. Ale nie mogłam nikomu o tym powiedzieć. Nie dlatego że nie chciałam. Ta osoba mi nie pozwalała. Miała na mnie mnóstwo haczyków. 

Kiedy wróciłam do rzeczywstości, poprawiłam delikatnie włosy przejeżdżając po nich ręką.
Katherine nigdy, przenigdy nie ma słabych stron. Jest silna, a zarazem delikatna. Jest wredna a zarazem cudowna. Jest po prostu tym kim zawsze chciała być. Udało się jej stać idealną sobą. I niczego nie udaje. Ona jedynie tłumi swoje uczucia w sobie ale - nie udaję. Jest suką, która nie ma uczuć i która nie kocha nikogo. A wszyscy kochają ją. Jest idealna.

Siedziałam w jadalni, jedząc płatki z mlekiem i rozmyślałam nad tym co by było gdyby moi rodzice żyli.



image

Może i jestem, tym kimś kim jestem. Nie mówię że się nie lubię. Uwielbiam to kim jestem. Niestety człowieczeństwo tego nie lubi, bo często próbuję do mnie wrócić. Nie cierpię tego.
Ale pomimo tego jak dużo złego zrobiłam i jak dużo rzeczy mnie nie interesuję, kochałam 3 osoby na świecie za które równie dobrze mogłabym umrzeć. Niestety tych trzech osób nie ma. Czasem zastanawiam się czemu to nie my.. Czemu to nie Ja i Nina zginęłyśmy, zamiast naszych rodziców i Ian'a. Wbijając sobie paznokcie w skórę, skupiłam się na bólu fizycznym na krótki moment. Wbijanie pznokci w różnie miejsca pomaga mi zapomniec o czym myślałam oraz dlaczego.
Kiedy skończyłam jeść odniosłam miskę do kuchni, a sama poleciałam na górę po portfel i telefon i wyszłam z domu.
Nie wiedziałam dokąd idę, oraz dlaczego. Dlatego zawsze to robiłam.
Kiedy doszłam do jakiegoś baru, po prostu weszłąm do środka.
-Whisky. -powiedziałam. Kelner po krótkiej chwili przyniósł szklankę whisky i wręczył mi ją do ręki ciepło się uśmiechając. Wywróciłam oczami, i wręczyłam mu banknot mówiąc by zatrzymał resztę.
Kanjpa, nie była dużo. Była mała i miała swój urok. Ludzie pili oglądając mecz siatkówki, inni jedli pośpiesznie śniadanie szykując się do pracy, a jeszcze inni jak ja po prostu spędzali swój wolny czas na nic nie robieniu. Odeszłam od baru, i usiadłam do pierwszego lepszego stolika, popijając Whisky.
Obok mnie usiadł pewien chłopak. Już chciałam zacząć się kłócić z jakiej kurwa racji, on dosiadł się koło mnie. Otworzyłam buzię i odwróciłam sięw jego strone. Spojrzałam w jego cudowne oczy, a język mi zesztywniał. Był strasznie.. pociągający.
-No cześć.. -powiedziałam jak słodka idiotka. Na ogół zawsze tak rozpoczynam z kimś znajomość.
-Cześć. -powiedział uśmiechając się do mnie.
Chwilkę wpatrywałam sięw jego boski oczy, ale zapomniałam że on to widzi. Cholera Kath ogarnij się!
-Masz jakieś imię?-zapytał.
-Wydaję mi się że każda osoba na ziemi ma jakieś tam swoje imię, nie sądzisz? -powiedziałam ironicznie. Nareszcie wróciła mi mowa, o wredności. Chłopak był umięśniony i strasznie pociągający. Na oko miał może 21.. 23 lata.
-Owszem. Ale są również takie osoby które tego właśnie imienia w istocie nie posiadają.. -dodał. Uśmiechnęłam się.
-Doprawdy? A znasz choćby jedną taką osobę? - zadałam kolejne pytanie.
-Tak, James'a. -wybuchłam śmiechem a chłopak razem ze mną.
-Więc chcesz mi powiedzieć że James, nie ma imienia tak?
-Dodkładnie tak. -odpowiedział bardzo poważnie.
-Niestety ale nie ufam matematykom.. -wykrztusiłam.
-A ja przemądrzałym szatynką. -odpowiedział dokuczliwie.
-Ja przynajmniej odróżniam szatynki od brunetek. -Powiedziałam z tak zwanym 'bananem' na twarzy. Chłopak nie wiedział co odpowiedzieć.
-Connor. -powiedział podając mi dłoń. Uśmiechnęłam się z tego powodu podając mu również ręke na powitanie.
-Katherine, miło mi. Choć dla przyjaciół Kath.
-Miło mi Kath. -odparł.
-Czy ja coś na temat, tego że jesteśmy przyjaciółmi wspominałam, hmm? - zrobiłam podejrzliwą oraz zabawną minę.
- Twoje usta nie, lecz twoje oczy mówią i zdradzają wszystko Kath. -powiedział spoglądając na moje usta.
-Doprawdy? To co teraz zdradzają? -zapytałam, przygryzając wargę.
-Że domagasz się tego. -powiedział obejmując moją twarz swoimi rękoma, zachłannie całując. Lubię to.
Odwzajemniałam jego pocałunki, a nasze języki tańczyły swój własny taniec. Kiedy zabrakło nam obydwóm oddechu, rozdzieliliśmy swoje usta by nabrały dużą ilość powietrza. Uśmiechaliśmy się nawzajem, co było strasznie zabawne.
Wyszliśmy razem bez słowa z baru, i trzymaliśmy się za ręce. Connor, powiedział że pokaże mi miasto, natomiast ja obiecałam mu że nauczę go jeść lodów tak, jak prawdziwy Europyjczyk to robi.
Chodziliśmy w tą i we tą, śmiejąc się i rozmawiając. Connor pokazał mi chyba wszystko co było możliwe do zobaczenia w tym mieście. Ja również musiałam wywiązać się z umowy i nauczyć go jeśc lodów tak jak się należy. Najbardziej podobało mi się to że byliśmy chwilą. Nie pytaliśmy się skąd jestesmy, co tutaj robimy, ile mamy lat, co chcemy robić. W kwesti by nie rozmawiać o przeszłości chyba oboje się doskonale rozumieliśmy. Kiedy przechodziliśmy koło budki z lodami, Connor nakazał bym wywiązałą sięz obietnicy.
-Jaki smak chcę pani mistrzyni w jedzeniu lodów?-zapytał z poważeniem.
-Królowa żarcia lodów, chciałaby 5 gałek. Czekolada, Truskawka, Orzech, Smerf i Bakalia. -odpowiedziałam również z wysoką precyzją oraz powagą.
Connor zamówił lody, i wcale się nie dziwił że jem aż tak dużo gałek. Sam wziął 7.
- Daj mi spróbowac Ciasteczkowego smaku!-nakazałam. Connor niechętnie dał mi polizać swojego loda. Ja natomiast wepchałam mu do ust swojego, by było po równo rozdzielone. Na ustach Connor'a pojawił się szeroki uśmiech, a ja zaczełam się śmiać. Pokazałam mu najważniejszą sprawę w jedzeniu lodów, a mianowicie - cała buzia w lodach.
-Wyglądzasz słodko!-powiedział. Zmierzyłam go wzrokiem. Nie lubię gdy ktoś tak do mnie mówi.
-Choć smakujesz pewnie jeszcze lepiej. -powiedział po czym do mnie podszedł, nie wiedziałam czego się spodziewać. Pocałował mnie, po czym oblizał moje usta jak i okolice ust.
-Jesteś obrzydliwy. -powiedziałam, obejmując go w tali.
-Gdybym był obrzydliwy nie byłabyś tutaj ze mną. -powiedział oblizując swoje usta.
-Gdybyś nie był obrzydliwy mogłąbym nazwać to randką. Lecz jesteś.
-Zabiorę Cię na obiad, w ramach przeprosin. -powiedział ciągnąc mnie za ręke. Uśmiechnęłam się i biegłam za nim.
Byliśmy u niego w domu. Jak na faceta mieszkającego sam miał naprawdę dobry gust.
-Czekaj, a nie zapraszałeś mnie na obiad?-zapytałam.
-Owszem. -powiedział wskazując na ulotkę od pizzy. Uśmiechnęłam się. Gdy Connor skończył zamawiać, usiedliśmy na kanapie oglądając różne durne rzeczy i rozmawiając.
Objął mnie i pocałował. Po krótkiej chwili nasze pocałunki stawały się coraz to bardziej namiętne. Dalej się całując, Connor wstał trzymajać mnie, a ja a dokładniej moje nogi, były wokół jego tali. Kiedy znaleźliśmy się w sypialni, byłam już tylko w dżinsach, które szybko ściągnełam, nie przestając się całować. Po krótkiej chwili znaleźliśmy się w łóżku namiętnie się obmacując i całując.


Nagle zadzwonił dzwonek od drzwi. Mimowolnie, wstałam z łóżka i zaczełam ubierać na siebię koszulkę, Connor zrobił to samo. Ja dalej się ubierałam, a Connor nakładał koszulę idąc do drzwi.
-Connor, stary gdzieś ty był!-usłyszałam głos mężczyzny, który jak mniemam ucieszył sięna widok Connor'a.
-Tu i tam. -odpowiedział zaś Connor.
Chłopcy dalej rozmawiali, a ja postanowiłam opuścić te mieszkanie. Zabrałam telefon i portfel wsuwając obydwie rzeczy do kieszeni dżinsów.
Uśmiechnęłam się do przyjaciela Connor'a, a samego Connora przytuliłam w pasie.
-Nie zostaniesz?-zapytał.
-I tak miałam już iść. -powiedziałam. Kolega Connor'a wszedł do środka zostawiając nas samych.
-Przepraszam Cię Kath.. -powiedział zakłopotany Connor. Wzruszyłam teatralnie oczami a dokładniej brwiami.
- Mamy duża czasu by to nadrobić. -Powiedziałam, po czym się odwróciłam i poszłam w stronę, bramy by wyjść.

Miałam zamiar iść jesze na miasto pochodzić, i pozwiedzać.

Z punktu widzenia Niny

Dobiegła już 17.00, Stefan miał się lada chwilę zjawić. Strasznie się cieszyłam z tego powodu.
Nagle mój telefon zawibrował. Spojrzałam na wyświetlacz 'Stefan'. Byłam lekko zdziwiona, dlaczego do mnie dzwoni, ale przecierz mógł pomylić drogę czy coś.. zdarza sięto przecierz każdemu od czasu do czasu. 

-Hallo? -zapytałam.
Nie usłyszałam odpowiedzi.
-Hallo?.. -spytałam ponownie.
-Jest tam ktoś? -zadałam kolejne pytanie.
-Stefan to przestaje być zabawne. - powiedziałam.
Chciałam się rozłączyć, lecz nagle usłyszałam krzyk. Głośny krzyk.
Cholernie głośny krzyk. Mój telefon wypadł z mojej dłoni. 




_____________________________
I jak wrażnia? Podoba się? :)
Wolicie gdy pisze dłuższe cz mniej więcej takiej długości rozdziały?
Doszłam do wniosku, że mało osób czyta tego bloga:( 
Dlatego też 
10 komentarzy = kolejny rozdział. 
To tylko od was zależy, kiedy pojawi się kolejny rozdział. 
Trzymajcię się cieplutko kochani.