poniedziałek, 8 września 2014

7.

'Dobro i zło należy pamiętać wiecznie. Dobro, ponieważ wspomnienie, że kiedyś nam je wyświadczono, uszlachetnia nas. Zło, ponieważ od chwili, w której je nam wyrządzono, spoczywa na nas obowiązek odpłacania za nie dobrem.'

Spojrzałam na Jeremmy'ego który spał. Nie dziwię się mu bo wkońcu siedział ze mną całą noc. Ukradkiem zerknęłam na ścianę w moim pokoju. Na zegarze wskazówka wskazywała godzinę szóstą, dokładniej szóstą czterdzieści osiem rano. Nie jestem pewna czy powinnam była iść do szkoły czy też nie aczkolwiek zdecydowałam się iż powinnam pójść ponieważ nie chcę pytań ze strony mojej matki która dzisiaj wraca dlaczego nie raczyłam pojawić się na zajęciach albo 'co się stało'. Na pewno jej o tym nie powiem nie ma w ogóle takiej opcji.
Delikatnie zsunęłam zsunęłam ręce Jera z mojej tal a swoją głowę podniosłam z jego klatki piersiowej. Po czym wstałam z małej sofy kierując się w kierunku garderoby. Lubiłam bawić się modą tylko że dzisiaj nie miałam na to kompletnie ochoty jak i tak zwanej weny. W swoje ręce wrzuciłam parę przetartych jeansów oraz białą koszule. Ponieważ na zewnątrz wiał wiatr zarzuciłam na siebie czarny sweterek a na moje stopy włozyłam białe trampki. Włosy rozpuściłam. Moje włosy nie były idealnie proste może lekko jakby naturalnie pokręcone gdzieniegdzie. Normalnie bym je wyprostowała albo zrobiła widoczne loki ale dzisiaj.. Przemyłam twarz lodowatą wodą, wytarłam ją ręcznikiem. Wychylając się z mojej łazienki spojrzałam ponownie na zegar. Siódma dwadzieścia. Kończąc robienie delikatnego makijażu mój telefon zaczął dzwonić. Dość szybkim krokiem ruszyłam do swojej sypialni aby odebrać. Spojrzałam na wyświetlacz numer był anonimowy.

*-Um, halo?
-Witaj skarbie. -odezwał się głos mężczyzny. Nieco zdziwiona zapytałam:
-Znamy się? 
-Nie tylko znamy, nawet pieprzymy kochanie. -To był ON. To był na pewno on. Skąd on miał mój numer? Czego może ode mnie chcieć.. Nie dość krzywdy mi wyrządził?! Z moich oczu płynęły łzy gdzie moje ciało się trząsło w cholerę. Bałam się. 
-Skkk..Skąd m..masz mój nnn..numer?-wyjąkałam z przerażeniem.
-Ma się swoje sposoby skarbie. -przełknęłam dość głośno ślinę tak że nawet i on usłyszał. Naprawdę byłam przerażona.
-Czego ode m..mnie chcesz?-zapytałam. Mogłam się rozłączyć wiem to. Żałuje że tego nie zrobiłam kiedy usłyszałam jego odpowiedź. 
-Chcę Ciebie.*

Słysząc te słowa mój telefon spadł na podłogę. Zdołałam usłyszeć jego śmiech. Wypowiedział te słowa jakby to była najzwyklejszą rzecz na świecie. Wpatrywałam się w jeden punkt. Moje dłonie się trzęsły ze strachu o samą siebie. Moje usta były rozchylone z przeraźliwego przerażenia. Nie wiedziałam co robić. Powiedzieć Jeremmy'emu? Zadzwonić po policje? Powiedzieć mojej rodzicielce? A może Hannie? To by w niczym nie pomogło. Co oni by mogli zrobić skoro nie mają dowodów? Może by mi uwierzyli ale co z tego? On równie dobrze mógłby być już poza krajem. Chyba nie jest idiotą. Albo chce to dobrze rozegrać i jest sprytny. Sprytniejszy ode mnie. Nie mam pojęcia co robić. A co jeśli to jakaś pierdolona gra? Mam za dużo pytań do tego człowiek. Dlaczego to zrobił? Dlaczego akurat mnie.. Bo to chyba jest powiązane z tym że zrobił to akurat mnie. Nie dzwoniłby do mnie inaczej, prawda? A co jeśli on tylko dla kogoś pracuje i mus.. Samanta co ty pieprzysz, bronisz go jeszcze?! Idiotka, idiotka, idiotka, idiotka! 
Otarłam łzy i wzięłam swoją torebkę przerzucając ją przez ramie. Delikatnie pocałowałam Jera w czoło i skierowałam się w kierunku mojego samochodu. 
Po drodze wstąpiłam do Maca* po latte. Wkońcu nie spałam całą noc a w szkole nie mam zamiaru odsypiać. 

Dopiero po rozmowie z NIM poczułam zmęczenie, wykónczenie, strach.   -Ale.. Bo czego on może jeszcze chcieć, po tym co mi zrobił?-zadawałam sobie te pytanie cały czas szukając jakiegokolwiek rozwiązania. Z logicznego punktu widzenia dałby mi spokój i udawał że mnie nie zna. On zaś dzwoni do mnie i mówi że 'chce mnie'. Kurwa.



*Z punktu widzenia Niny*

Wczorajszy dzień spędzony w towarzystwie Stefana był udany. Dowiedziałam się o nim paru rzeczy on o mnie także. Mam wrażenie jakbyśmy się znali naprawdę długo. Mam z nim świetny kontakt. Nie wiem w jaki sposób.. Nie wiem co do niego czuję. Jest świetnym przyjacielem wysłucha mnie, pocieszy,  poprawi humor, rozśmieszy mnie, ma co prawda te swoje wkurzające teksty ale jest i tak strasznie kochany. I przystojny. Strasznie przystojny! Cholera on jest więcej niż strasznie przystojny, on jest seksowny. O czym ja myślę! 


-Kanapki czy naleśniki?-wyrwał mnie głos Stefana ze swoich zamyśleń. Zapomniałam że u niego zostałam na noc gdyż jak Stefan stwierdził ,,nie opłaca ci się wracać do domu skoro jutro mamy się znowu spotkać'', więc takim oto sposobem zostałam u niego na noc. Oczywiście nie spaliśmy pod jedną kołdrą. Tak szczerze mówiąc byłam w zupełnie innym pokoju. Niestety. 
-Naleśniki!-krzyknęłam wstając z łóżka. Ruszyłam w stronę łazienki żeby się przebrać, gdyż byłam ubrana w t-shirt Stefana. Zamykając się w łazience ściągnęłam jego koszulkę zakładając zaraz po tym swoją sukienkę i buty. Poprawiłam swoje włosy, a twarz przemyłam wodą. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wyszłam z łazienki. 
-Cześć skarbie.-szepnęłam mu do ucha. Stefan przygryzł wargę i objął mnie w talii na co tylko się uśmiechnęła. 
-Tęskniłem.. -mruknął uwodzicielsko do mojego ucha na co się odwróciłam i spojrzałam na niego. Przez chwilę obydwoje wpatrywaliśmy się w swoje oczy po czym wybuchliśmy głośnym śmiechem. Przytuliłam go i dałam mu buziaka w policzek i ruszyłam w stronę lodówki.Wyjęłam dżem. Z dolnej szafki wyciągnęłam słoiczek czekolady, jeszcze nie otworzonej na co się uśmiechnęłam. Bo uwielbiam naleśniki z czekoladą. 
-Stefan zostawiając te czekoladę.. wiedziałeś że przyjdę prawda?-zapytałam szeroko się uśmiechając na co Stefan tylko zachichotał.
-Oczywiście Nina! - Otworzyłam słoiczek nutelli próbując ją łyżeczką. Niesamowita. 


-Oj koleżanko, koleżanko.. -zaczął Stefan. Zerknęłam w jego stronę po czym zaczęłam się smiać, wyglądał strasznie ale to strasznie zabawnie! -Nie ładnie tak wyjadać moje zapasy. -Ależ ja wiem! Ja tylko chciałam sprawdzić czy aby nie są przeterminowane. No wiesz, te twoje zapasy.-rzuciłam w jego stronę czując że wygrałam. Stefan westchnął ciężko i pokręcił tylko głową podrzucając kolejnego naleśnika. Swoją drogą nawet ja tego nie potrafię a jestem dziewczyną. 
-Panie kucharzu może by mnie pan nauczył tej oto przez pana jak widzę doskonale opanowanej sztuki?-zapytałam słodkim oraz niewinnym głosem. Zauważyłam że Stefan się tylko uśmiechnął a zaraz po tym odwrócił w moją stronę. -Widzisz kotku.. Zależy czego ty mnie nauczysz w zamian.- uniosłam wysoko brwi. -Ja ciebie?-powiedziałam lekko zszokowana. Nie mówię że jestem sierotą nie nie potrafię niczego ale te rzeczy które ja umiem on i tak umie lepiej. Między nami... Wcale nie umiem tak dużo. Umiem gotować (jak widać Stefan umie chyba lepiej gotować ode mnie ugh), tańczyć, opiekować się moim rodzeństwem, i ewentualnie jeszcze biegać. Nie mam jakiegoś swojego hobby, między innymi dlatego że nie znalazłabym na to czasu a między innymi dlatego że nie szukam swojego tak zwanego talentu.
-Tak ty mnie. -odparł bardzo poważnie. -Czego niby?-zadałam kolejne pytanie.
-Hmn.. -zaczął się zastanawiać. -Może mogłabyś nauczyć mnie.. Ja.. -Stefan no powiedz to, jestem w stanie nauczyć cię wszystkiego co umiem oprócz tego czego nie potrafię. -szepnęłam. Stefan był trochę zestresowany co mnie szczerze zaskoczyło gdyż co mogło być aż tak krępujące? 
-Naucz mnie jeździć na rowerze. -powiedział lekko zmieszany. Co.. 


____________________
* Macdonald
**pochylona czcionka w tym rozdziale to rozmowa przez telefon, nie sen czy wspomnienie.

Ugh tak oto jestem, spóźniona co jest w moim stylu oczywiście. 
Zaczeła się szkoła. W moim wypadku zaczęła się ta szkoła dzisiaj gdyż nie mieszkam w Polsce a wakacje tutaj w Niemczech są jakby ruchome i każdego roku jest inaczej .I korzystałam z tego ostatniego tygodnia wakacjii, nie wchodziłam na bloggera na tableta czy komputer już kompletnie nie wchodziłam.

I odpowiadając na pewne pytanie, nie, to nie jest opowiadanie o wampirach.
A teraaz naprawdę ważna rzecz.

Ja wiem że nie czujecie się komfortowo że oczekuje 10komentarzy od was a wtedy dodaje ten kolejny rozdział. Ale proszę zrozumcie mnie również iż wiem że dalibyście radę napisać te komentarze. Dla was to parenaście sekund a ja się cieszę. 
Kolejna dość ważna rzecz.. 
Stwierdziłam że rozdziały będą krótsze ale będę je częściej dodawała. Co w na to?