'Dobro i zło należy pamiętać wiecznie. Dobro, ponieważ wspomnienie, że kiedyś nam je wyświadczono, uszlachetnia nas. Zło, ponieważ od chwili, w której je nam wyrządzono, spoczywa na nas obowiązek odpłacania za nie dobrem.'
*-Um, halo?
-Witaj skarbie. -odezwał się głos mężczyzny. Nieco zdziwiona zapytałam:
-Znamy się?
-Nie tylko znamy, nawet pieprzymy kochanie. -To był ON. To był na pewno on. Skąd on miał mój numer? Czego może ode mnie chcieć.. Nie dość krzywdy mi wyrządził?! Z moich oczu płynęły łzy gdzie moje ciało się trząsło w cholerę. Bałam się.
-Skkk..Skąd m..masz mój nnn..numer?-wyjąkałam z przerażeniem.
-Ma się swoje sposoby skarbie. -przełknęłam dość głośno ślinę tak że nawet i on usłyszał. Naprawdę byłam przerażona.
-Czego ode m..mnie chcesz?-zapytałam. Mogłam się rozłączyć wiem to. Żałuje że tego nie zrobiłam kiedy usłyszałam jego odpowiedź.
-Chcę Ciebie.*
Słysząc te słowa mój telefon spadł na podłogę. Zdołałam usłyszeć jego śmiech. Wypowiedział te słowa jakby to była najzwyklejszą rzecz na świecie. Wpatrywałam się w jeden punkt. Moje dłonie się trzęsły ze strachu o samą siebie. Moje usta były rozchylone z przeraźliwego przerażenia. Nie wiedziałam co robić. Powiedzieć Jeremmy'emu? Zadzwonić po policje? Powiedzieć mojej rodzicielce? A może Hannie? To by w niczym nie pomogło. Co oni by mogli zrobić skoro nie mają dowodów? Może by mi uwierzyli ale co z tego? On równie dobrze mógłby być już poza krajem. Chyba nie jest idiotą. Albo chce to dobrze rozegrać i jest sprytny. Sprytniejszy ode mnie. Nie mam pojęcia co robić. A co jeśli to jakaś pierdolona gra? Mam za dużo pytań do tego człowiek. Dlaczego to zrobił? Dlaczego akurat mnie.. Bo to chyba jest powiązane z tym że zrobił to akurat mnie. Nie dzwoniłby do mnie inaczej, prawda? A co jeśli on tylko dla kogoś pracuje i mus.. Samanta co ty pieprzysz, bronisz go jeszcze?! Idiotka, idiotka, idiotka, idiotka!
Otarłam łzy i wzięłam swoją torebkę przerzucając ją przez ramie. Delikatnie pocałowałam Jera w czoło i skierowałam się w kierunku mojego samochodu.
Po drodze wstąpiłam do Maca* po latte. Wkońcu nie spałam całą noc a w szkole nie mam zamiaru odsypiać.
Dopiero po rozmowie z NIM poczułam zmęczenie
*Z punktu widzenia Niny*
Wczorajszy dzień spędzony w towarzystwie Stefana był udany. Dowiedziałam się o nim paru rzeczy on o mnie także. Mam wrażenie jakbyśmy się znali naprawdę długo. Mam z nim świetny kontakt. Nie wiem w jaki sposób.. Nie wiem co do niego czuję. Jest świetnym przyjacielem wysłucha mnie, pocieszy, poprawi humor, rozśmieszy mnie, ma co prawda te swoje wkurzające teksty ale jest i tak strasznie kochany. I przystojny. Strasznie przystojny! Cholera on jest więcej niż strasznie przystojny, on jest seksowny. O czym ja myślę!
-Kanapki czy naleśniki?-wyrwał mnie głos Stefana ze swoich zamyśleń. Zapomniałam że u niego zostałam na noc gdyż jak Stefan stwierdził ,,nie opłaca ci się wracać do domu skoro jutro mamy się znowu spotkać'', więc takim oto sposobem zostałam u niego na noc. Oczywiście nie spaliśmy pod jedną kołdrą. Tak szczerze mówiąc byłam w zupełnie innym pokoju. Niestety.
-Naleśniki!-krzyknęłam wstając z łóżka. Ruszyłam w stronę łazienki żeby się przebrać, gdyż byłam ubrana w t-shirt Stefana. Zamykając się w łazience ściągnęłam jego koszulkę zakładając zaraz po tym swoją sukienkę i buty. Poprawiłam swoje włosy, a twarz przemyłam wodą. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wyszłam z łazienki.
-Cześć skarbie.-szepnęłam mu do ucha. Stefan przygryzł wargę i objął mnie w talii na co tylko się uśmiechnęła.
-Tęskniłem.. -mruknął uwodzicielsko do mojego ucha na co się odwróciłam i spojrzałam na niego. Przez chwilę obydwoje wpatrywaliśmy się w swoje oczy po czym wybuchliśmy głośnym śmiechem. Przytuliłam go i dałam mu buziaka w policzek i ruszyłam w stronę lodówki.Wyjęłam dżem. Z dolnej szafki wyciągnęłam słoiczek czekolady, jeszcze nie otworzonej na co się uśmiechnęłam. Bo uwielbiam naleśniki z czekoladą.
-Stefan zostawiając te czekoladę.. wiedziałeś że przyjdę prawda?-zapytałam szeroko się uśmiechając na co Stefan tylko zachichotał.
-Oczywiście Nina! - Otworzyłam słoiczek nutelli próbując ją łyżeczką. Niesamowita.
-Oj koleżanko, koleżanko.. -zaczął Stefan. Zerknęłam w jego stronę po czym zaczęłam się smiać, wyglądał strasznie ale to strasznie zabawnie! -Nie ładnie tak wyjadać moje zapasy. -Ależ ja wiem! Ja tylko chciałam sprawdzić czy aby nie są przeterminowane. No wiesz, te twoje zapasy.-rzuciłam w jego stronę czując że wygrałam. Stefan westchnął ciężko i pokręcił tylko głową podrzucając kolejnego naleśnika. Swoją drogą nawet ja tego nie potrafię a jestem dziewczyną.
-Panie kucharzu może by mnie pan nauczył tej oto przez pana jak widzę doskonale opanowanej sztuki?-zapytałam słodkim oraz niewinnym głosem. Zauważyłam że Stefan się tylko uśmiechnął a zaraz po tym odwrócił w moją stronę. -Widzisz kotku.. Zależy czego ty mnie nauczysz w zamian.- uniosłam wysoko brwi. -Ja ciebie?-powiedziałam lekko zszokowana. Nie mówię że jestem sierotą nie nie potrafię niczego ale te rzeczy które ja umiem on i tak umie lepiej. Między nami... Wcale nie umiem tak dużo. Umiem gotować (jak widać Stefan umie chyba lepiej gotować ode mnie ugh), tańczyć, opiekować się moim rodzeństwem, i ewentualnie jeszcze biegać. Nie mam jakiegoś swojego hobby, między innymi dlatego że nie znalazłabym na to czasu a między innymi dlatego że nie szukam swojego tak zwanego talentu.
-Tak ty mnie. -odparł bardzo poważnie. -Czego niby?-zadałam kolejne pytanie.
-Hmn.. -zaczął się zastanawiać. -Może mogłabyś nauczyć mnie.. Ja.. -Stefan no powiedz to, jestem w stanie nauczyć cię wszystkiego co umiem oprócz tego czego nie potrafię. -szepnęłam. Stefan był trochę zestresowany co mnie szczerze zaskoczyło gdyż co mogło być aż tak krępujące?
-Naucz mnie jeździć na rowerze. -powiedział lekko zmieszany. Co..
____________________
* Macdonald
**pochylona czcionka w tym rozdziale to rozmowa przez telefon, nie sen czy wspomnienie.
Ugh tak oto jestem, spóźniona co jest w moim stylu oczywiście.
Zaczeła się szkoła. W moim wypadku zaczęła się ta szkoła dzisiaj gdyż nie mieszkam w Polsce a wakacje tutaj w Niemczech są jakby ruchome i każdego roku jest inaczej .I korzystałam z tego ostatniego tygodnia wakacjii, nie wchodziłam na bloggera na tableta czy komputer już kompletnie nie wchodziłam.
I odpowiadając na pewne pytanie, nie, to nie jest opowiadanie o wampirach.
A teraaz naprawdę ważna rzecz.
A teraaz naprawdę ważna rzecz.
Ja wiem że nie czujecie się komfortowo że oczekuje 10komentarzy od was a wtedy dodaje ten kolejny rozdział. Ale proszę zrozumcie mnie również iż wiem że dalibyście radę napisać te komentarze. Dla was to parenaście sekund a ja się cieszę.
Kolejna dość ważna rzecz..
Stwierdziłam że rozdziały będą krótsze ale będę je częściej dodawała. Co w na to?