sobota, 8 lutego 2014

3.


Są ta­cy, którzy uciekają od cier­pienia, miłości. Kocha­li, za­wied­li się i nie chcą już ni­kogo kochać, ni­komu służyć, ni­komu po­magać. Ta­ka sa­mot­ność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od sa­mego życia. Za­myka się w sobie. Na wieczność.

Pamiętasz gdy jako Dzieci biegaliśmy po łąkach, graliśmy w nogę, robiliśmy babki z pasku, kochaliśmy się bawić lalkami a 'godzina' zabawy, była zawsze za krótka?

Gdy mając 12 lat, sprzedawaliśmy lemoniadę mając przy tym zabawę, gdy wtedy kłóciliśmy się o byle co, a najgorszym przekleństwem było nazwaniem dziewczyny: 'brzydka, głupia' ? 

-Szkoda, że te czasy nigdy nie wrócą. Życie było by o wiele prostsze, niż to gówno które jest teraz. Tak. -Budząc się pomyślałam. Ostatnim czasem zamiast snów śnią mi się jakieś teksty, których zbytnio.. nie ogarniam? Ale mniejsza o to. Głowa mi pęka, na maxa. Po za tym chyba zaraz zwymiotuję! Widzę że, zabalowałam. Normalka. Zaraz.. gdzie ja jestem?
Otworzyłam szerzej oczy, podpierając się dłońmi i podnosząc. Rozejrzałam się w okół, lecz nie mogłam sobie niczego przypomnieć. Zwłaszcza tego, jak się tu znalazłam. Pamiętam jedynie to, że.. Że skakałam przez Balkon, taksówka, Impreza + Jack Daniels. 4 Butelki. O cholera. Zajebiście. Pytaniem jest tylko co ja robię w jakimś hotelu, który nie wiem gdzie się znajduje.. Ale mniejsza o to. ..Bez telefonu, i pieniędzy. Nie, ja nie wierzę!
Związałam włosy w niedbałego koka, udając się szybko do łazienki. Obmyłam twarz zimną wodą, umyłam ręce i napiłam się wody. Po czym ubrałam spodnie i koszulkę do tego rzecz jasna swoje szpilki, i ruszyłam do wyjścia.
Teraz tylko wiedzieć jak dotrzeć do domu, oraz gdzie jestem. Łatwa sprawa, bez pieniędzy i Telefonu. To już 2 Telefon w tym miesiącu. Jeszcze lepiej. Znając życie dostanę ochrzan od swojej siostry. Więc jeśli nie dotrę do domu.. to będzie raczej plusem niż minusem. No cóż.
Po koło 2 godzinach, dotarłam do domu. Jestem przygotowana na wszystko. Na wszystko oprócz ochrzanu od mojej idealnej siostrzyczki. Nie dam jej tej satysfakcji. Choć z drugiej strony.. Ta satysfakcja, gdy ona krzyczy.. Właściwie, czemu nie?
Dotknęłam dzwonka od drzwi. Czekając aż ktoś raczy otworzyć, bawiłam się moimi palcami. Drzwi otworzyła Nina. Jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć, bądź ja nie umiałam ich odczytać.
-Katherine.. - wypowiadając te słowa, moja siostrą sztucznie a zarazem celowo się uśmiechnęła.
-Nie wiem czy wiesz, ale jest dopiero wpół do dziesiątej, a ty zazwyczaj śpisz do jedenastej. Co to za zmiana? -zapytała.
-A cóż to za zmiana, że nagle jesteś tak opanowana? Nawet słowa nie powiesz, na temat tego że mnie nie było? Jej, a to dobre! - klasnęłam dłońmi.
-Mówienie do Ciebie niczego nie przynosi. A ty i tak zrobisz swoje. Więc rób to co chcesz. -powiedziała niby od niechcenia a zarazem poważnie. Nie rozumiałam o co tym razem jej chodzi.

               

-Och proszę Cię.. Daruj sobie takie gierki. - parsknęłam. - O co tym razem chodzi? Po ostatniej takim twoim zachowaniu okazało się że czytałaś mój pamiętnik w którym znajdował się napis ' K+J= <3 ', i zrobiłaś wykład o tym że jesteśmy rodzeństwem z Jeremm, nie dając mi dojść do słowa, a gdy już skończyłaś mogłam Ci w końcu powiedzieć że to był James, a nie Jeremmy o bosz!.. Więc do rzeczy, nie mam czasu.
-Dobrze więc.. Kath, czy ty.. Może prościej będzie po prostu pokazać. - Nina wyjęła z tylnej kieszeni swoich dżinsów woreczek z białym proszkiem.
-Wiesz, gdybym ja to posiadała bądź Jer, to od razu byś nas opierdoliła ale ty.. To co innego! Oczywiście. Bo panna idealna, może ale m..
-Katherine! To nie moje. Czy myślisz że sięgnęłabym po to gówno?.. Znalazłam to w Twoich rzeczy, do jasnej cholery! I oczekuje że wytłumaczysz mi co to tam robiło!? - krzyknęła. Zadawałam sobie tylko pytanie co to tam, rzeczywiście robiło.. Bo pamiętałabym raczej że kupiłam towar. Którego jednakże nie kupiłam.. Zresztą i tak bym go nie kupiła. Za drogi, za krótko działa.. = strata pieniędzy. Ta.
-To nie moje. - rzuciłam.
-Czy ty robisz ze mnie Idiotkę? Do cholery, skąd to masz!?
-Wyluzuj. To nie moje, okej? A teraz zrób drogę, jestem głodna. - wymamrotałam przeciskając się przez próg drzwi. Nina zrobiła ten swój dziwny uch rękami w powietrzu, i bodajże się otrząsnełą z naszej jakże przemiłej rozmowy.
Weszłam do kuchni, zabrałam soczyste jabłko i zaczęłam je gryźć.
Szłam do pokoju Jer'a. Pewnie śpi.. Na wszelki wypadek wezmę, butelkę z zimną wodą. Otworzyłam drzwi od jego pokoju. Na jego łóżku leżała Samanta w jego koszuli, a obok niej leżał Jeremmy. Widzę że on również zabalował. No cóż.. może jestem suką, ale nie mam ochoty na wnerwianie ich. Już wystarczają co Nina zepsuła mi dzień. Ruszyłam do mojego pokoju. Gdy już się w nim znalazłam, ściągnełam ubrania i zostałam w samej bieliźnie. Wgramoliłam się pod kołdrę, i poszłam dalej spać.

Z punktu widzenia Jeremmy'ego.

Wczorajszy dzień był dość.. dziwaczny. Po zjedzeniu kolacji, graliśmy w szachy, popijając colę.. Sam piła koktajl bananowy, ale mniejsza o to. Później, graliśmy na Xboksie.. Później Sam chciała się położyć, więc za proponowałem że ją odprowadzę do pokoju. Wszedłem do jej pokoju, trzymając ją za rękę. Rozmawialiśmy, śmieliśmy się.. Później patrzeliśmy sobie głęboko w oczy co również było.. krepującourocze. I nagle ten moment, to odczucie.. Żeby się pocałować. Z jednej strony pragnąłem tego. Sam, jest.. Urocza, zabawna, sexowna, potrafi być poważna oraz potrafi się bawić. Znam ją.. jeden dzień. Nigdy czegoś takiego nie czułem. Chociarz.. to wszystko dzieję się zbyt szybko. A do tego.. przecierz jestem z Aną, Kocham ją. A Sam.. jest między nami jakieś uczucie. Lub po prostu pożądanie. Które dało wczoraj za wygraną..



Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Przepraszam, nie chciałem, nie powinniśmy tego robić, to nie miało miejsca a może 'zapomnijmy.' ?
Sam również nie wiedziała od czego zacząć.
-Jeremmy.. ja..
-Sam.. posłuchaj. Nie oczekuje że powiesz 'Przepraszam, to moja wina'. Nie oczekuje żadnych wytłumaczeń. Bo ja też nie jestem bez winy. Ale, wiesz co jest najgorsze? -zapytałem, patrząc jej prosto w jej cudne czekoladowe oczy.
-Najgorsze jest to, że wcale nie żałuje tego zajścia. Jeśli jednak, ty żałujesz.. przepraszam. -Więcej nie zdołałem powiedzieć.
Sam się lekko uśmiechnęła. -Ja też nie żałuje. Aczkolwiek, nie powinniśmy tego kontynuować. Jer, my się praktycznie nie znamy..
-Czyli co.. BMW? - było, minęło, wypierdalaj. tak? Tego chcesz?
-.. Ja.. ja nie wiem czego chce. Zazwyczaj gubię się we własnych uczuciach. Zazwyczaj także za często się nie pojawiają. Dlatego nie wiem co robić i co myśleć.. Dlatego.. Ja.. przepraszam Cię. - powiedziała wstając z łóżka. Zaraz po tym popatrzyła na mnie przez dłuższy moment, i można powiedzieć że wybiegła. Już nie wiem co robić.. Ja również gubię się w uczuciach. Niestety.
Przecierz to nie żaden film. To życie, a w życiu nie ma czegoś takiego jak 'Miłość od pierwszego wejrzenia'.
Nie wiem co robić ze swoim życiem.
Położyłem się na łóżku, i wziąłem swojego Laptopa,i zacząłem przeglądać różne strony. Pisałem na Fejsie z Kumplami. Nagle zadzwoniła Ana.


Z punktu widzenia Niny.

Niby jesteśmy takie same. Te same nosy, usta, twarz, włosy.. Jedyną rzeczą która nas cholernie dzieli jest Charakter, tak.
Pełno osób mówi że jesteśmy jak 'dwie krople' wody. Piękne i podobne a wręcz takie same. 
Ciekawe jest to, że się różnimy. Różnimy się tak jak woda i ogień. Jak zima i lato. Jesteśmy kompletnie inne. Dla tych którzy twierdzą że jesteśmy takie same jesteśmy zupełnie kimś nieznajomym. 
A Katherine.. jest dla mnie również kimś obcym. Nie poznaję jej. Nie mogę jej nawet zrozumieć. Już nawet nie umiemy rozmawiać jak należy. W każdej rozmowie jest odrobina sarkazmu, bądź jakaś oblega. Potrafimy się tylko kłócić. Mamy tak inne zdania.. 

-Co o niej myślisz..? - spytałam podpierając głowę na swoich nadgarstkach.
-Możemy już o niej nie rozmawiać? Ostatnim czasem nasze.. twoje, stałe tematy to Katherine, Katherine, Katherine i jeszcze raz Katherine. Nie możemy choć raz porozmawiać o czymś miłym? Nina.. kocham Cię, kiedy w końcu to zrozumiesz?
Usiadłam jak należy i zmierzyłam go wzrokiem. 
-Wtedy kiedy się przyznasz że coś między wami było bądź nadal jest, Ian. Nie jestem idiotką. Może jesteś odemnie starszy o te 2 lata. Ale ja nie jestem idiotką i widzę co się dzieje. Więc?
-Co chcesz wiedzieć? Że faktycznie z nią byłem czy może jednak że to nie prawda? Wiesz Nina.. Czasem kłamstwo jest lepsze od prawdy. Bo wiesz.. Prawda o prawdzie jest taka, że boli, dlatego kłamiemy. By nie ranić drugiego człowieka. -Powiedział opanowanym głosem wychodząc z pokoju. 
-By nie ranić drugiego człowieka wystarczy być wiernym, Ian. Więcej do szczęścia.. zwłaszcza mojego nie potrzeba. - wyszeptałam sama do siebie. Siedziałam na kanapie, oglądając serial. Ian wręczył mi kwiaty, i przeprosił mnie za swoje zachowanie. Śmialiśmy się na przemian z całowaniem się. Oglądaliśmy niby film, choć bardziej byliśmy zajęci pocałunkami i rozmową.
-Powiedz mi jak mnie kochasz. 
-Najbardziej na świecie. -powiedział.
-Więc powiedz to temu światu.. - Uśmiechnęłam się radośnie. Nachylił się i mnie pocałował. Po czym szepnął - Kocham Cię. I pamiętaj.. Że to Ty, jesteś całym moim światem. 

Otarłam łzę z policzka, która była już dzisiaj trzydziestą. Pomimo tego że spaliłam wszystko z nim związane, pomimo tego że mój psycholog stwierdził że już mi przeszło, pomimo tego że dałam sobie spokój oraz pomimo tego że on nie żyję, ja wciąż nie mogę przestać go kochać. Po prostu nie potrafię. Za cholerę nie potrafię. Co jest ze mną nie tak? Minęły już ponad 3 lata.. Boże.


Chcąc napić się herbaty, nie mogłam opanować łez. Co się ze mną dzieje?.. Płacze po nocach, myślę stale o przeszłości.. Czasem zastanawiam się nad czym czy lepiej nie było by tu gdybym zniknęła. .. Już nie daje rady. Już nie mam siły by żyć.
Do tego jeszcze Katherine i Jer. Jestem za tą dwójkę odpowiedzialna, a sama nie potrafię sobie poradzić z samą sobą. Jestem tylko dzieckiem, które zbyt wcześnie dorosło. To nie moja wina, że tak się wszystko potoczyło. Przecierz to nie ja zawiniłam. Zresztą kogo ja oszukuje.. Ja zawsze wszystko potrafię spieprzyć. To moja wina. Jestem nikim. 
Ruszyłam w stronę łazienki. Wezmę chłodny prysznic. 
Namydlając swoje ciało cytrynowym płynem do ciała, rozmyślałam cały czas nad przeszłością. Ze stratą, rodziców się pogodziłam. Tęsknie za nimi. Ale pogodziłam się z tym że, ich nie ma. Ze stratą Ian'a.. jest jednak inaczej. Nie potrafię nadal tego strawić. Nie potrafię zrozumieć że on niby nie żyje. Choć on nie żyje. Aczkolwiek.. - Ciała nie odnaleziono.. -powiedział zdenerwowany oraz zestresowany policjant.
Ubrałam się w spódniczkę oraz bluzkę. Zrobiłam delikatny makijaż, po czym zeszłam na duł. Chciało mi się pić, w dodatku nie miałam zamiaru przesiedzieć całego dnia w pokoju. Muszę gdzieś wyjść bo zwariuję sama ze sobą.

Nalałam sobie szklankę soku jabłkowego, i wzięłam jajko z majonezem. Gosposia szykowała obiad, a dwie inne kobiety sprzątały dom. Ponieważ nikogo nie było na dole co też mnie dziwi.. postanowiłam iść do pokoju Sam.
Słyszałam Muzykę w korytarzu, co mnie zdziwiło. Moja Mama potrafiła pięknie grać.. Tak czysto.
-Sam? -otworzyłam drzwi. 
  
          

-Em.. Ja tylko.. 
-Sam! To było cudowne! Potrafisz pięknie grać.. Gdzie się tego nauczyłaś? Nawet nie patrzysz na nuty.. To, jest obłędne! -wykrztusiłam. 

           

-Dziękuje.
-Od jak dawna grasz? -spytałam. 
-Od kąd pamiętam.. -zamyśliła się na moment.
-Widać efekty. - uśmiechnęłam się do kuzynki.
-Musisz to pokazać Jeremmy'emu! On kocha muzykę.. kiedyś również grał, ale później nagle to rzucił i.. 
-Nina, nie chcę być nie miła, ale chciałabym poćwiczyć. W samotności. A co do Jeremmy'ego.. raczej nie spodobała by mu się ta muzyka.. My chyba sobie również nie przypadliśmy do gustu. A teraz przepraszam, chciałabym kontynuować.. - powiedziała odwracając się i siadając spowrotem na krześle. -Ach, i Nina.. obiad będzie na 15.00, proszę bądźcie punktualni. Nie lubię czekać. A po za tym moja matka, przyjeżdża za tydzień więc.. Tak jak już mówiłam to Kobieta z regułami których jednak mieszkając pod tym dachem powinno się przestrzegać więc..
-Rozumiem. -powiedziałam, wychodząc z jej pokoju. 
Dochodziła 13.00, co oznacza że pójdę jeszcze na miasto. Nie wysiedzę tutaj ani chwili dłużej.
Zastanawiałam się jeszcze czy Katherine naprawdę bierze Narkotyki.. Choć wydaję mi się że nie, nie mogę tego tak zostawić. Nie.. jestem nad opiekuńcza. 
Szłam bocznymi uliczkami, gdzie ludzie się śmiali, przytulali.. A dzieci śpiewały i skakały. Sprzedawali również lemoniadę. 
-Poproszę szklankę lemoniady. -powiedziałam z uśmiechem.
-Proszę bardzo. -powiedziała z szerokim uśmiechem mała dziewczynka. Wręczyłam jej 5$ banknot, uśmiechnęłam się i ruszyłam dalej.
Kiedy znalazłam się w 'lasku' z jeziorem, słońcem i plażą znów się uśmiechnęłam. Te miasto naprawdę lepiej na nas wpłynie. Być może na mnie. Bądź być może nie..
-Hej, uważaj! -męski głos sprowadził mnie znów na Ziemię. 
-Ouu.. ups? - wylałam na niego lemoniadę. Ja to potrafię zepsuć każdemu ładny dzień. 


-Ja.. ja naprawdę przepraszam, po prostu się zamyśliłam i.. 
-Spokojnie. Wybaczam Ci. Nie denerwuj się tak.. -powiedział uśmiechając się. - Złość piękności szkodzi. 
-Nie ja po prostu.. Ostatnim czasem coraz gorzej się ze mną dzieje.. Krzyczę na ludzi, oblewam ich lemoniadą..Nie nadążam.


-Hej.. Jesteś przemęczona, tym wszystkim. Jesteś przemęczona życiem. Wierz mi że to znam. A raczej znałem. Musisz po prostu odpocząć od tego wszystkiego co Cię otacza. Tak drobna przyjacielska rada. -powiedział ściągając swoją kurtkę. Po czym się uśmiechnął. Zrobiłam to samo.



-A wiesz że wypróbuję?
-Wierz mi.. Tydzień odpoczynku od tego wszystkiego, na pewno Ci pomoże.
-Hmm.. Dziękuję.-od powiedziałam, po czym odwróciłam się by odejść. Lecz pan Lemoniada, złapał mnie za nadgarstek.
-Poczekaj.. Nie powinnaś mi się przypadkiem odwdzięczyć za tę Lemoniadę? -zapytał.
-Szczerze mówiąc.. Przez Ciebie straciłam dobrą orzeźwiającą Lemoniadę i..
-Ach tak? Więc to ja jestem winny? - Zapytał śmiejąc się.
-Poczekaj zastanówmy się.. Z mojego punktu widzenia, owszem jesteś winny. -Powiedziałam z bardzo poważną miną.
-Mhmm.. Więc pozwól że Ci to wynagrodzę.
-Tak? Jakim sposobem? -zapytałam przygryzając wargę.
-Ty, Ja, Jutro, Lemoniada oraz Kino? -zapytał.



-Hmm.. brzmi dobrze. A tak w ogóle, masz jakieś imię? No chyba że wolisz pozostać przy 'Pan Lemoniada'? -Zachichotałam.
-Stefan. -podał mi rękę.
-Ładne imię. Nina. - odwzajemniłam jego gest.
-Dochodzi 15.. Muszę się zbierać. -powiedziałam.
-Ale zostawisz mi swój numer co? -zapytał z łobuzerskim uśmieszkiem.
-Zrobimy tak. Zostawię Ci mój numer, bez ostatniej cyfry na końcu. Wypróbujesz każdą, aż w końcu się do mnie dodzwonisz. Muszę mieć pewność, że odwdzięczysz się dobrze. Ta Lemoniada była naprawdę dobra.. Więc lepiej żebym nie żałowała że dałam Ci ten numer. -Wręczyłam mu swój numer wraz z adresem, bez ostatniej liczby końcowej.
-Bądź punktualny. Nie lubię czekać. -powiedziałam odwracając się na pięcie.
Czułam że na mnie, patrzy. Uśmiechnęłam się sama do siebie. I poszłam dalej, kierowałam się do domu.
Była już 14.47. Akurat.
Zadzwoniłam do środka, drzwi otworzył Jeremmy.
-Przychodzisz w sama porę. Zaraz wszyscy jemy.
-Hm.. widzę że ty już jesz. Smakuje?
-Tak. Podkradłem kawałek, mięsa jakiegoś rodzaju.. Nie wiem. Smakuje wybornie. Wchodź.
-Dzięki za pozwolenie. -mruknęłam, waląc go po przyjacielsku w ramię. Pakował.
Weszłam do środa a Jer, zamknął za mną drzwi. Poszłam do toalety umyć ręce, oraz przepłukać twarz wodą. Dzisiaj było strasznie gorąco.
Przysiadłam się do stołu, przy którym znajdował się Jeremmy, ja oraz Sam. Ja siedziałam.. można powiedzieć że na środku pomiędzy nimi. Była głucha cisza. Nikt do nikogo się nie odzywał.
-Nina.. chciałabym Cię przeprosić za to co powiedziałam. Po prostu czasem już tak mam. Wahania nastroju... to u mnie częsta sprawa. Ale da się przywyknąć. Więc jeszcze raz przepraszam. - mruknęła sam, popijając swoją Latte.
-Nie ma sprawy. W końcu, rozumiem chyba co tu jest grane.. -Oświadczyłam. Jeremmy zrobił ogromne oczy spoglądając na Sam, a Sam zadławiła się Kawą.
-Co się wam stało? -zapytałam zaskoczona ich zachowaniem. Sam odkaszlnęła kawę, a Jeremmy spuścił wzrok.
-A wracając.. Próbujecie zwrócić na siebie uwagę, ot co. -Wymamrotałam, pijąc sok pomarańczowy.
Jer i Sam się zaśmieli, oraz kiwnęli głowami. Do pokoju weszła Kath.
-Jaka jestem głodna! Powiedziała i dosiadła się do stołu.
-Katherine czy twoje życie kręci się tylko w okół jedzenia?-Zadałam pytanie, choć znałam odpowiedź.
-Emm.. tak. -powiedziała, nakładając jedzenia na talerz.

       

-I co Sami, jak było? Czy ta noc spełniła twoje oczekiwania? -spytała Katherine. Nie wiedziałam o co jej kompletnie chodzi, dlatego się nie odzywałam.
-Nie wiem o czym mówisz?.. -odpowiedziała spokojnie Samanta.

                                                                       
-Och daj Spokój. Dobrze wiesz o czym mówię. I jak było? Mój brat jest serio aż tak dobry w łóżku? - Moje usta przybrały kształt literki 'o'. Sam nie wiedziała co odpowiedzieć, a Jer kiwał głową, na lewo i prawo. Nie wierze! Nie miało być ŻADNYCH tajemnic, między mną a nim. Jak mógł.. Do tego jeszcze będąc w związku, już pomijając fakt ze Sam to jego Kuzynka..!
-Czy w sobie żartujecie już kompletnie? -Zwracałam się głównie do Jer'a i Sam. -Tak wam tylko przypomnę że, jesteście rodziną czy tego chcecie czy nie! A po za tym Jeremmy.. Jak mogłeś, zdradziłeś Ane a zarazem Sam! -krzyknęłam wstając z krzesła.

            

-Oby nie było z tego dzieci.. -dodała Katherine.
-Ach, i tak po za tym.. smacznego. -Powiedziała, z zadziornym Uśmiechem. Ja wstałam od stołu, kierując się do swojego pokoju, Sam również wyszła, przy okazji strzaskała szklankę, a Jer wyszedł kiedy jeszcze mówiłam. Żadnych tajemnic. Ha, dobre sobie. Również ruszyłam w stronę swojego pokoju. Miałam już dość.
Usiadłam, na posłodzę z książką i czytałam. Po 10 minutach, mój telefon zadzwonił.

-Halo? 
-Nina? -usłyszałam głos Stefana. Uśmiechnęłam Się. Ma wyczucie czasu. 
-Owszem. Sądziłam że szybciej zadzwonisz.. -powiedziałam, zagryzając wargę.
-Nie zależy mi. -powiedział.
-Naprawdę? -Zapytałam lekko zdziwiona.
-Może.. A wracając, zadzwonił bym szybciej gdybyś podała cały numer. A ni podałaś 2 ostatnich cyfr, co oznaczało 100 razy próbować się do Ciebie dodzwonić.. -Uśmiechnęłam Się. 
-Cóż.. Jednak ci zależy na tym spotkaniu.
-Jestem Ci winny tę Lemoniadę, nie prawdaż? -powiedział. Zaczęłam się śmiać.
-Och, to prawda. 
-Więc o której masz czas?..
-Przyjedź po mnie o 18.00. Nie spóźnij się. -dodałam.
-Więc do jutra..
-Cześć. -rozłączyłam się z szerokim uśmiechem.

Odłożyłam Książkę, i poszłam do pokoju Jer'a.

-Puk, puk.. Można? -spytałam.
-Prosz.. - odpowiedział bez uczucia.
-Jeremmy, możemy porozmawiać?
-Zależy.
-Od czego?
-Od tematu.
-Samanta..
-Daj sobie spokój. -powiedział wstając, oraz odwracając się w moją stronę.
-Posłuchaj, pewne rzeczy trzeba sobie wyjaśnić. -wypuściłam powietrze z płuc.
-Nina co ja mam Ci ni..
-Nie mnie Idioto. Jej. Idź do niej i powiedz, czego chcesz. Znając Ciebie pewnie nie wiesz na czym stoisz. Dam Ci pomysł.. Muzyka. Ona gra..
-Dziękuje. -przytulił mnie i chciał wyjść. Złapałam go za ramię.
-Ale..
-Ale co? -zapytał.
-Musisz zadecydować czego chcesz. Albo Samanta, albo Ana. Długo nie pociągniesz 2 związków Jer.. Do tego to również było by nie fair w stosunku do nich obu.
-Wiem. I wiem również czego chcę. Dzięki siostra. - Uśmiechnęłam się sama do siebie, i poszłam do swojego pokoju.
Teraz już nie myślę o Ian'ie, ani o przeszłości. Teraz myślę tylko jutrzejszym spotkaniu ze Stefanem... Co jest do mnie nie podobne, ale mniejsza o to. Przygotuję sobie gorącą kąpiel z bąbelkami na odprężenie.

Z punktu widzenia Jeremmy'ego.

-Można? - spytałem wchodząc do jej pokoju.
-Skoro już wszedłeś to po co pytasz?.. -powiedziała odchodząc z łóżka. 
-Sam posłuchaj..
-Jestem strasznie ciekawa co masz mi do powiedzenia Jeremmy.
-Nie znam Cię. To prawda. Ale wiesz co? Pomimo że Cię nie znam, chcę Cię poznawać całe swoje życie Samanto. I.. nigdy jeszcze nie czułem takiego uczucia jakie czuje do Ciebie, Sam.




-Posłuchaj.. Ja również coś do Ciebie czuje. Ale.. Nie znam Cie. Nie wiem nic kompletnie o Tobie. Do tego są Wakacje. Później wrócimy do szkoły i wszystko się zmieni. Do tego.. Jeremmy, ja także czuję coś do Ciebie, okej? Ale problem jest taki, że mam kogoś. I szczerze powiedziawszy, nie chcę tego zmieniać. Zresztą ty również jesteś w związku z tego co słyszałam i zrozumiałam.. Ja nie umiem tego wytłumaczyć. Po za tym.. Jestem inna niż wszystkie.



-Wiem że jesteś inna. Jesteś wyjątkowa.. I, rozumiem. W takim razie, Przyjaciele?
-Najlepsi. - uśmiechnęła się podając swój mały palec, na znak przysięgi. Od wzajemniłem gest. W takim razie chyba zapomnimy o incydencie z zeszłej nocy. Przytuliliśmy się po Przyjacielsku, i razem usiedliśmy na sofie, szukając słów do piosenki. Sam ma talent muzyczny.


Z punktu widzenia Katherine.

Po zjedzeniu obiado-kolacji, poszłam do swojego pokoju, starając przypomnieć sobie co się wczoraj stało. Krok po kroku, co robiłam co jadłam i co piłam. Choć definitywnie urwał mi się film.
Położyłam się wygodnie na łóżku, by się odprężyć. Choć nic to nie dało.
-Jasna, cholera, no! -krzyknęłam. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Odkręciłam gorącą wręcz wodę, i zakręciłam korek. Nalałam płyn do kąpieli by powstała Piana, po czym posmarowałam usta pomadką, i zaczęłam się rozbierać. W lustrze dokładnie się sobie przyjrzałam. Ostatnim czasem, zaniedbałam siebie pod względami wypoczynku.. To znaczy ja całe życie odpoczywam, ale tam. Upięłam włosy w niedbały kok, i zabrałam pastę do zębów wraz ze szczoteczką, i weszłam do wanny.
Umyłam zęby, oraz obmyłam twarz. Okazało się, że nie zgubiłam wcale Telefonu. Zostawiłam go w łazience. Odblokowałam hasło, i przeglądałam aplikacje. Kliknęłam przez przypadek w galerię zdjęć.

                     

Nie pamiętam bym to robiła.. Czy ja to w ogóle to kręciłam? Nagle dostałam Sms'a.

od.- anonymus.

Wybacz za wczoraj. Nie powinniśmy byli się spotkać. To nie powinno było się zdarzyć.
Ale Katherine, tęskniłem. Pomimo że już nie jestem w twoim życiu ty nadal jesteś w moim.
Wiesz, pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają.. Na przykład Ty.








_____________________________

Cześć. Przede wszystkim.. Zanim zaczniecie pytać czemu tak długo..
a) mam swoje życie
b) za mało czasu + brak weny
c) Laptop się popsuł i nadal jest zepsuty (Pisałam wszystko z laptopa mamy.)


Więc ogólnie pisze trzy wątki. Nina, Katherine, Jeremmy.
Najciekawiej pisze mi się z pnkt widzenia Katherine, no bo ona i jej osobowość.. chamska suka. Tak. (y) 
Co ja.. a no tak. Rozdział dodałam, i nawet długi wyszedł :3 Co mnie cieszy podwójnie:3 Ale może to przez te gify.. których nie ma co, dodałam pełno :D A napisałam praktycznie dzisiaj cały bo jestem chora, co wiąże się z posiadaniem czasu i leżeniem cały dzień w łóżku. A do tego to mój urodzinowy prezent dla mnie odemnie dla was  JEŚLI PRZECZYTAŁEŚ SKOMENTUJ. MOŻE TO BYĆ NAWET GŁUPIA EMOTIKONA, chcę po prostu wiedzieć ile osób to czyta i kogo to w ogóle ciekawi. Pozdrawiam + nie mam pojęcia kiedy dodam kolejny. Bądźcie cierpliwi. Na pewno dodam. Może za tydzień a może za 2 miesiące. Nie wiem..






4 komentarze:

  1. Kocham tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. :D Chce już kolejny, tylko nie każ tak długo czekać. ;P
    Życzę dużooo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega, podoba mi sie! Czekam na kolejny rozdzial! *-*
    Zdrowka! :3

    OdpowiedzUsuń
  4. całkiem dobry blog :)

    OdpowiedzUsuń